Stemplowane kamyki - płytka BPS texture L007

 


Dzień dobry w ten przedświąteczny czas! Znowu trochę zamarudziłam z nowym postem 🙈 wszystko przez to zdalne nauczanie...kiedy mam czas na pisanie posta, mój synek ma akurat lekcje. A wieczorem nie chce mi się iść po komputer, albo najzwyczajniej w świecie nie mam na to czasu.


Dosyć mam już tej sytuacji i podobnie jak Wy jestem już tym wszystkim okrutnie zmęczona - od niemalże dwóch lat siedzę sama w domu, a moimi towarzyszami są dzieci i pies - przez znaczną część dnia. Towarzystwo przekochane (chociaż potrafi dać w kość jak mało kto), ale potrzebuję już dorosłych wokół 😓


Myślę, że każdy z nas ma po dziurki w nosie tej covid'owej rzeczywistości...z nadzieją patrzę na nowy rok, chociaż gdzieś obiło mi się o uszy o nadchodzącej trzeciej fali...😕 Pomijając sam fakt izolacji...to moje zdrowie psychiczne wymaga wręcz już kontaktu z ludźmi...nawet nie sądziłam, że mogę źle to znieść.


Ale nie o tym miałam pisać, co tu smęcić...(chociaż czasami człowiek musi...inaczej się udusi 🙊). Dzisiaj chciałam Wam pokazać jedno ze zdobień, które zrobiłam jakoś w połowie października. Trochę o nim zapomniałam, więc kiedy natknęłam się na te pazurki w folderze "do zrobienia" nawet się ucieszyłam 😉


Powstały one (w sensie pazurki) w ramach testowania płytki, którą dostałam od BORN PRETTY STORE, konkretnie płyteczki o nazwie "texture L007", która kojarzy mi się z półszlachetnymi agatami i turkusami - ze względu na wzorki jakie na niej znajdziecie (patrzcie chociażby na zdjęcie niżej) - ja użyłam tu dwóch opcji...


Pierwszą opcją są "żyłki", które wystemplowałam na złoto - na bank użyję ich jeszcze z jakimś turkusem, bo właśnie z tym kamieniem mi się niesamowicie kojarzą...no i wyglądają przepięknie na ciemnym tle. W momencie kiedy zrobiłam pierwszy stempel wyrwało mi się głośne WOW, takie wrażenie na mnie zrobiły 😍


Drugą opcją był wzorek warstwowy, który mi przypomina wspomniany już wyżej agat (mojemu mężowi skojarzył się z totalnie czymś innym, ale nie będę tego komentowała 😂). O ile dobrze pamiętam użyłam do tego 3 lub 4 wzorów z płytki - byłam baaaardzo zadowolona z otrzymanego efektu!


Rzadko przygotowuję się do jakiegoś zdobienia, ale to przetestowałam najpierw na silikonowej macie - jak się okazuje, było to naprawdę dobre posunięcie, bo pierwotnie dobrałam jakoś słabo kolorki i nie podobało mi się zupełnie. Po chwili kombinacji (pod czujnym nadzorem mojej córci) wyszło mi dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam 😁


Ciekawa jestem, czy Wasze odczucia odnośnie tego mani są podobne do moich 😉 Mam nadzieję, że tak! Dodam jeszcze, że płyteczkę możecie znaleźć TUTAJ i jeśli lubicie tego typu wzory, mogę ją Wam polecić z czystym sumieniem. Wszystko działa jak powinno, bez zbędnych utrudnień.


Ja tu gadu-gadu, a zapomniałam wspomnieć jakich lakierów użyłam. Pierwszy, niesamowicie piękny fiolet "saturated" marki ORLY. Generalnie rzecz ujmując nie jestem jakąś wielką fanką fioletów, ale ten dosłownie mnie zachwycił. Przecudnie nasycony, mimo, że ciemny to jednak ma coś w sobie z neona - ideał, mówię Wam 😊


Nie wiem dlaczego na niektórych zdjęciach wygląda jakby był czarny...pewnie światło robi tę różnicę. Na żywo prezentował się fenomenalnie, musicie mi uwierzyć na słowo 😋 Sama formuła lakieru też jest spoczko, z lekka rzadkawy, dobrze się prowadzi, dosyć szybko zasycha no i jest mega-trwały!


Ostatnio sobie sprawiłam kilkanaście nowych lakierów - skupiłam się na dwóch ulubionych osttanio markach. Pierwsza to ORLY, druga KINETICS. Póki co nie zamierzam przestawiać się na używanie czegokolwiek innego...z tym, że ORLY trochę drogawe, więc mam ich zdecydowanie mniej.


KINETICS natomiast spokojnie się mieszczą w granicach cen, które mogę zaakceptować 😉 i tych mam już w sumie kilkadziesiąt (mam nadzieję, że mąż nie czyta moich postów 😅). Tutaj najfajniejsza z fajnych bieli o wdzięcznej nazwie "BEGINNINGS" - uwielbiam za szeroki pędzelek i formułę kryjącą w dwóch cienkich warstwach.

Ma się rozumieć to nie były jedyne emalie, po które sięgnęłam w tym zdobieniu...w ruch poszedł jeszcze delikatny, stemplowy róż od BORN PRETTY STORE "cherry blossom". Idealnie się wkomponował w moje "agaty" - taki nienachalny, z lekka pastelowy słodziak.


Kolejnym lakierem stemplowym był jeden z moich pierwszych lakierów do stempli tej marki (w sensie BPS), który nie mam pojęcia jaką ma nazwę, ani czy w ogóle jeszcze jest do kupienia na ich stronie, ale sprawuje się znakomicie i jest mega zbliżony kolorystycznie do ślicznego orlika 😄


A to jeszcze nie koniec, przecież piękniusi złoty lakier również zasługuje na wzmiankę. Mowa o emalii, która powstała na łamach współpracy COLOUR ALIKE z B. LOVES PLATES (już dawno nie robią lakierów razem, Ania ma swoją własną markę...jakby ktoś nie wiedział 😜). Mowa oczywiście o złotym cudeńku - "b. a supernova". Zdecydowanie mój faworyt jeśli chodzi o złote stemple!

No! Chyba powiedziałam już o wszystkim co miałam powiedzieć, czas więc kończyć pisaninę. "Pogadałam" sobie do Was i od razu mi raźniej 😏 Tak bardzo bym chciała częściej tu zaglądać...może w końcu się uda...póki co i tak jest lepiej niż w ubiegłym roku, a to już coś! Zawsze to krok do przodu!


Na wszelki wypadek życzę Wam wesołych świąt - zdrowych przede wszystkim...i smacznych, bo z tym smakiem (i węchem) to teraz też przecież różnie może być. Buziam i ściskam

- Eliza ♥





Komentarze

Prześlij komentarz