I'm blue... czyli cydr, miód i orzeszki. Część II



Dzień dobry, dzisiaj obiecana druga część paznokciowej relacji z babskiego wieczoru. Wczoraj umieściłam pazurki jakie zrobiłam Kasi (Kaśku - buziale), dzisiaj natomiast moją modelką i bohaterką jest Monika, zwana Monią (też buziam) :) Monia nie planowała żadnego manicure wczoraj. W jej firmie nie wolno mieć takich paznokci - kolory tylko naturalne (nie rozumiem takiej polityki)...Na szczęście udało nam się ją namówić i przekonać, że wcale nie będzie mi przykro jeśli szybko zmyje to, co jej wymaluję :)


To manicure jest drugą opcją, którą miałam do zaproponowania Kasi (kto czasem czyta tego bloga ten wie...). Podoba mi się ten wzór, zarówno zestawienie kolorów w ombre jak i wesołe "glutki" na akcentowanych paznokciach. Kiedyś sama miałam takie mani, ale były to czasy przed foto-dokumentacją moich prac...

Jedyna rzecz, która mi przeszkadza, to fakt, że na wspomnianych "glutkach" spod białego lakieru przebija trochę granatowy i z bliska widać granice kropek....denerwuje mnie to,ale jest to chyba kwestia nie do końca dobrze kryjącego białego lakieru - kiedyś w końcu muszę trafić na ten porządny :) Poza tym już z kilkudziesięciu centymetrów jest to zupełnie niewidoczne...

Muszę się przyznać do jednego niedopatrzenia....w ferworze paplania, picia cydru i oglądania meczu zapomniałyśmy zrobić zdjęć dokumentujących proces robienia akcentowanych paznokci. Obiecuję, że jak tylko komuś będę coś podobnego robiła udokumentuję to dokładnie....być może rozrysuję to na kartce albo coś w tym stylu...

Co jest potrzebne:
  • baza pod lakier Essence Studio Nails - Anti Split Nail Sealer;
  • biały lakier Sally Hansen Complete Salon Manicure - Ivory Skull;
  • niebieski Sally Hansen Hard as Nails - Pacific Blue;
  • granatowy JOKO Find Your Color - Indygo;
  • lakier z pięknie mieniącym się brokatem Inglot - nr 201;
  • utwardzacz Seche Vite - Dry Fast Top Coat
  • sonda do zdobień;
  • gąbeczka do nakładania podkładu; 
  • paski do frencha;
Wizualizacja:


 Co i jak:
  1. Malujemy paznokcie bazą, następnie dwukrotnie białym lakierem. Czekamy aż wyschnie;
  2. Przechodzimy do ombre. Malujemy gąbeczkę od góry lakierem: białym, niebieskim i granatowym. Zdejmujemy nadmiar lakieru dotykając papierowego ręcznika, następnie tycamy pazurki do uzyskania wymarzonego efektu (zdj. 2. i 3.)
  3. Ja standardowo powtórzyłam czynność 2 razy. Po nałożeniu "cieni" na paznokcie od razu malujemy je lakierem brokatowym - w celu rozmycia (zdj. #4);
  4. Przechodzimy do akcentowanych paznokci. Na zdj. #5 widać efekt końcowy, tak jak pisałam wyżej, zapomniałyśmy zrobić zdjęć... :( Postaram się to jakoś opisać. A więc...najlepiej pomalować paznokcie, które chcemy ozdobić, utwardzaczem, żeby nie było niespodzianek (choć i tak może się nam coś przydażyć hi hi hi). Kiedy utwardzacz wyschnie zupełnie, przyklejamy paseczek do frencha po skosem - np. od prawej krawędzi na czubku paznokcia do połowy wysokości paznokcia z lewej strony (na drugim pazurku odwrotnie - piszę o lewej ręce). Następnie malujemy oddzieloną górną część paznokcia granatowym lakierem i od razu zdejmujemy paseczek. Można poczekać aż troszkę wyschnie lakier, następnie większą końcówką sondy robimy 3 kropy granatowym lakierem (w równych odstępach!) tuż poza granicą dwóch kolorów (na białym tle oczywiście), białym lakierem robimy 2 kropy na tle granatowym tak, żeby nam wyszło naprzemiennie - jak na zdjęciu. Następnie mniejszą końcówką malujemy granatowe kropeczki na białym tle - patrz zdjęcie # 5.;
  5. Czyścimy paznokcie (ombre robi zawsze spory bałagan na palcach) i pokrywamy wszystko utwardzaczem (zdj. #6.);
  6. Podziwiamy nasze wspaniałe manicure w kolorze blue.... :) 

I jeszcze fotki z serii Cydr, miód i orzeszki czyli babski wieczór:


PS. Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodziło w pkt 4. instrukcji...

Komentarze