Powiew wiosny - SOPHIN 357 silk


Cześć Dziewczynki! No w końcu jakoś się zebrałam do kupy, żeby okazać Wam coś nowego. Ostatnio coś mi nie sprzyja...w poniedziałek późno wróciłam z pracy, potem kolejne 2 dni migrena i inne kwiatki...


Dzisiaj raczej krótko, bo mimo weekendu muszę jutro bardzo wcześnie wstać i jechać na raczej nieprzyjemną uroczystość..i tak właśnie wszystko się mi plecie w tym tygodniu - jednym słowem byle jak...


Mimo przeciwności różnej maści, pazurki maluję z tą samą intensywnością, czyli przynajmniej 2 razy w tygodniu - robię foteczki, magazynuję na kompie i robię sobie blogowe zaległości, a co! Kiedyś nadrobię :P


Dzisiejsze zdobienie miało być manikiurem walentynkowym, w dodatku konkursowym...ale cóż, trzeba było zmienić opcję bo wczoraj to stanowczo nie był dobry dzień na malowanie skomplikowanych rzeczy...oj nie..


Żeby się przesadnie nie denerwować, postanowiłam mani zmyć i zrobić coś z zupełnie innej bajki - wyszło z lekka wiosennie, ale akurat jest  to bardzo przyjemny efekt uboczny, nie mogę się już doczekać wiosny ♥ ♥ 


Tak więc zamiast serduszek mamy kwiaty w wiosennej kolorystyce - a może to i lepiej :) W tym momencie wypada wspomnieć o głównym bohaterze tego wpisu, a mianowicie o lakierze SOPHIN nr 357 z serii silk.


Lakier ten dostałam w ramach współpracy od firmy COSMO ART, dystrybutora lakierów SOPHIN na Polskę. Fakt ten nie ma wpływu na moją opinię o recenzowanej emalii - wszystkie odczucia są subiektywne.


Jest to już drugi lakier z serii silk, pierwszy recenzowałam TUTAJ . Co prawda byłam nieco zdziwiona gdy go otrzymałam, bo wybierałam lakier błękitny (mój komputer tak mnie okantował) a dostałam biały....


Kiedy zobaczyłam białą emalię byłam pewna, że ktoś się pomylił, ale jednak nie - dostałam dokładnie to, co  sama wybrałam. Ale powiem Wam, że dobrze się stało, bo przecież ja wciąż poszukuję idealnej bieli :P


No i właśnie...czy to jest biel, to sama nie wiem...Generalnie rzecz ujmując kolor ten nazwałabym zimną, porcelanową bielą, która czasem wpada w szarość lub błękit - ale taki ledwie dostrzegalny. CUDO!


Kiedy pomalowałam nim wszystkie paznokcie, dobrą chwilę siedziałam i się na nie gapiłam. Ba! Mój mąż musiał też gapić się ze mną i chwalić jaki cudowny lakier, jak pięknie porcelanowy... Mogłabym tak długo :P


Nie wiem jak to się dzieje, ale to jest kolejny lakier marki SOPHIN, który mam na paznokciach i kolejny w którym się absolutnie zakochałam - jak oni robią te lakiery nie wiem, ale robią to wyśmienicie ♥ ♥ ♥


Emalia jest nieco gęstsza niż innych lakierów tej marki, ale nie można powiedzieć, że jest gęsty. Zamknięty jak wszystkie inne lakiery w eleganckiej 12ml buteleczce z bardzo wygodną nakrętką - świetnie leży w dłoni.


Pędzelek dość długi i cienki, prosto przycięty i bardzo wygodny, świetnie się nim manewruje przy skórkach - nie ma możliwości zalania skórek. Lakier jest też świetnie napigmentowany - wystarczą tylko 2 warstwy ...


Na powyższych zdjęciach widzicie paznokcie pomalowane dwoma warstwami właśnie (bez topu!). Lakier naprawdę szybko schnie, w związku z czym nie lubi poprawek. Malować trzeba pewnie i szybko :)


Podsumowując...jest to kolejny lakier, w którym mogłabym się zakochać...w dodatku ten delikutaśny, ledwie dostrzegalny perłowy shimmer ♥ To on nadaje temu kolorowi tej porcelanowej szlachetności ♥ ♥ ♥


Mani zaliczam do nie do końca udanych, chociaż generalnie bardzo mi się podoba. Nieudane z powodu wrednego zachowania lakierów na nieakcentowanych paznokciach...france jedne zepsuły taki ładny gradient


Mowa o dwóch lakierach CLAIRE'S: pastel neon i drugim (z drobinkami), który nazwy nie ma. Do pierwszego nie mam zastrzeżeń, natomiast drugi "ściągnął" mi gradient i go nieładnie rozmazał - zła byłam!!!


No bo kto to widział takie białe obwódki u podstawy paznokcia....ach brak mi słów! Gradient też rozmazał! Obraziłam się śmiertelnie na lakier i nie wiem kiedy go jeszcze użyję - trochę czasu na pewno minie :P 


Naklejki kupiłam jakiś milion lat temu sama nie wiem gdzie. Wczoraj użyłam ich po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni, bo na paznokciach wyglądają dużo lepiej  niż prezentowały się na kartoniku :)


CZEGO UŻYŁAM:
  • base coat od SOPHIN;
  • SOPHIN - 357 silk;
  • CLAIRE'S - neon pastel;
  • CLAIRE'S - no name;
  • utwardzacza SECHE VITE;
  • naklejek wodnych;
  • gąbeczki;


CO I JAK. STOPIEŃ TRUDNOŚCI - ŁATWE:
  1. Malujemy paznokcie odżywką - zdj. 1, następnie 2 warstwami białego lakieru - zdj.2;
  2. Malujemy gąbeczkę - zdj. 3 i tycamy nią nieakcentowane paznokcie do uzyskania pożądanego efektu - zdj. 4; Malujemy lakierem z drobinkami;
  3. Wycinamy z kartonika wybrane naklejki, zdejmujemy z nich folię i wkładamy na chwilę do wody - zdj. 5. Kiedy już odchodzą od kartonika, delikatnie je z niego zdejmujemy i transferujemy na paznokcie. Osuszamy papierowym ręcznikiem - zdj. 6;
  4. Sondą malujemy kropeczki wokół naklejek - zdj. 7;
  5. Czyścimy palce i skórki, nakładamy top i gotowe :)


Dodatkowe foteczki:


No, udało się!!! I wcale nie było krótko!
Buziam życząc dobrej nocki 
- Eliza ♥

Komentarze

  1. Piękna wiosenka na paznokciach ;) a u mnie spadł śnieg buu ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, za moim oknem też... Ale już i tak bliżej niż dalej do tej wiosny :-)

      Usuń
  2. O mój ... tez mam ... ślicznie Ci to wyszło :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio też polubiłam się z naklejkami wodnymi :) Są niepozorne na kartoniku, a na paznokciu? Magia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja naklejek używam już od chyba 10 lat ( może ciut mniej) baaardzo lubię tę metodę, ostatnio znowu popularna się stała :-)

      Usuń
  4. Ślicznie :) Prawie nie widać tych obwódek :) Ale nie dziwię się że się za to obraziłaś :D Nie cierpię jak lakier próbuje być sprytniejszy niż ja. A na migrenę podobno imbir jest dobry, nie próbowałam bo nie miewam migren ale aniamaluje o tym pisała:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Co do migreny to nie omieszkam sprawdzić tego imbiru ;-)

      Usuń
  5. Bardzo fajnie, słodko wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczny ten Sophin. Całość pięknie skomponowana :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja czuję niedosyt zimy. Jeszcze z nart nici wyszły, bo Młody zachorował dzień przed wyjazdem :( Dziewczyny, zacznijcie jeździć na nartach. Polubicie zimę. Gwarantuję:)

    A mani śliczne. Z Walentynkami też się kojarzy, nie tylko z wiosną:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, taka to kolej rzeczy... Dzieci zawsze chorują "dzień przed" ;-)

      Usuń
  8. Śliczne! Bardzo wiosenne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No Elizka jak zwykle dałaś czadu <3 piękny gradient i piękna wiosna <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana! Gradient mógłby być lepszy, ale CLAIRE'S pokrzyżował mi plany :-P

      Usuń
  10. Rewelacja, ja sama nie mogę się doczekać wiosny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już tęsknię za zielenią i tym zapachem wiosny ;-)

      Usuń
  11. Łał, cudowne zdobienie, takie słodkie <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz